Śnieżna Pantera – Polish Pamir Expedition

Śnieżna Pantera – Polish Pamir Expedition

Śnieżna Pantera to rosyjskie wyróżnienie alpinistyczne przyznawane zdobywcom pięciu najwyższych siedmiotysięczników położonych na terenie byłego ZSRR.
Skompletowanie wszystkich udało się dotychczas jedynie szóstce Polaków.

MX3 Aventure

MX3 Aventure w drodze na Chan Tengri

Realizację projektu pod nazwą Polish Pamir Expedition rozpoczęliśmy w 2014 roku meldując się na mierzącym 7134 m.n.p.m. Piku Lenina. W 2015 roku udało zdobyć się Pik Korżeniewskiej 7105 m.n.p.m. Na przełomie lipca i sierpnia bieżącego roku w stałym, trzyosobowym składzie: Dawid Grzybek, Dominik Malirz oraz Michał Skrzypczyk wyruszyliśmy do Kirgistanu z zamiarem zdobycia dwóch kolejnych siedmiotysięczników, a mianowicie położonych w górach Tienszan: Chan Tengri 7010 m.n.p.m. oraz Piku Pobiedy 7439 m.n.p.m. Z racji wyznawanych zasad etycznych nigdy nie korzystaliśmy i nadal nie korzystamy z pośrednictwa i usług agencji wysokogórskich działających w tym rejonie. Jedyny wyjątek stanowi lot śmigłowcem, którego warunki negocjujemy przed samym wylotem z kierownikami bazy. Tym razem udało się zdobyć jedynie Chan Tengri, jednakże uwzględniając fakt, iż warunki pogodowe w tym sezonie były najtrudniejsze od 15 lat, traktujemy to jako nasz mały sukces. Samodzielna organizacja wyprawy, transportu, noclegu zawsze wiążą się ze stawieniem czoła mnóstwu przeciwnością losu. Nasze rozpoczęły się od konfliktu z władzami publicznymi, których przedstawiciele, pomimo posiadanego przez nas pozwolenia na przebywanie w strefie przygranicznej, odmówili nam wjazdu w góry kilka kilometrów za Karakol. Oficjalnie miała w tym rejonie panować zaraza. Po długich i niełatwych negocjacjach wykupiliśmy „szczepionkę” – jedną na nas wszystkich i załatwianą bezpośrednio na miejscu… Kontynuując podróż w kierunku Mayda Adyr musieliśmy pokonać przeszkodę w postaci zasypanej, w wyniku zejścia lawiny kamiennej drogi. Nie było wesoło, ale szczęście dopisało. Podczas samej akcji wysokogórskiej przeżyliśmy schodzącą bezpośrednio na nas lawinę śnieżną. Drugim razem kamienną. Testowaliśmy wytrzymałość krawędzi szczelin na lodowcu oraz siłę wiatru i skalę mrozu podczas dwóch nocy spędzonych w obozie 4 na wysokości ponad 6300 m.n.p.m. Kiedy doświadczyliśmy już wszystkich anomalii pogodowych Dawid i Dominik, samotnie, dnia 18.08.2016 roku stanęli na wierzchołku Pana Niebios. Pogoda tego dnia była wyjątkowo niewdzięczna, czego potwierdzeniem jest rezygnacja z ataku szczytowego kilku osób różnych narodowości. Najtrudniejsze były pierwsze dwie godziny po wyjściu z postawionego na małej półce skalnej na grani naszego namiotu. Przeszywający wiatr na wspinaczkowej drodze powodował drętwienie i kostnienie palców u rąk oraz nóg. Pomimo znakomitego wyposażenia było strasznie zimno i wietrznie. Ale nasza wytrwałość i upór zostały nagrodzone. Dominik zdobył swój pierwszy siedmiotysięcznik, a Dawid dodał trzeci w pogoni za Śnieżną Panterą.

W planach mięliśmy jeszcze walkę o drugi szczyt, jednakże po bezpiecznym zejściu do Base Campu okazało się, iż tegoroczny sezon wspinaczkowy został skrócony o 4 dni. Z ciekawostek dodamy, iż przyczyną podjęcia takowej decyzji były trudne warunki pogodowe i związany z tym „zbyt długi” pobyt w bazie innych alpinistów tzw. Full Packietowców, którzy podczas niepogody regularnie spożywali posiłki i tym samym agencyjne zapasy żywnościowe kurczyły się bezlitośnie. Żywności wystarczył do 24.08.2016 roku. A więc, po zameldowaniu się w bazie pozostałt nam jedynie 3 dni do zakończenia sezonu. Z uwagi na panujące w tym sezonie warunki na Piku Pobiedy nie zdecydowaliśmy się atakować drugiego szczytu. Z perspektywy czasu podjęta decyzja wydaje się być słuszną, gdyż po świeżych opadach śniegu wejście na i zejście z uważanego za najtrudniejszy siedmiotysięczny szczyt na świecie Piku Pobiedy w przeciągu 3 dni byłoby wręcz niemożliwe. Dodam, iż w niedługim czasie na naszym facebookowym fanpagu (Polish Pamir Expedition) ukaże się szczegółowa relacja z przebiegu całej wyprawy zawierająca ciekawe i praktyczne informacje, do której przeczytania gorąco zachęcamy.

Nasz tegoroczny sponsor firma 8a.pl zaopatrzył nas w zapas żywności liofilizowanej marki MX3 Aventure. O ile większości z Was, tak jak i również nam znane i przetestowane w przeszłości były produkty konkurencyjnych marek jak: Lyofood, Travellunch, Trek’n Eat, o tyle przed wyprawą na Chan Tengri oraz Pik Pobiedy nie mieliśmy okazji osobiście przetestować produktów francuskiego producenta. Jak każda nieznana, również ta wzbudziła w nas pewne obawy. Teraz, kiedy mamy to już za sobą chcielibyśmy podzielić się z Wami naszą opinią i spostrzeżeniami. Z czystym sumieniem możemy polecić liofy marki MX3 Aventure. Pozytywnie zaskoczył nas sposób doprawienia posiłków oraz ich różnorodność. Francuski producent wypuścił całą paletę różnych smaków, co znacznie urozmaiciło nasze wysokogórskie menu. A jak dobrze wiecie różnorodność smaków w górach wysokich jest bezcenna. Mi osobiście najbardziej smakowało Francuskie Tartiflette, ale wybór smaków jest naprawdę powalający. Będąc świadkiem, jak bezpośrednio po ataku szczytowym Dominik uporczywie poszukiwał drugiego opakowania swojego Fondue Czekoladowego pozwolę sobie wysunąć wniosek, iż właśnie ten deser został jego ulubionym. Suma sumarum, po początkowym posądzeniu o kradzież deseru, gdy ten nie został w obozie II znaleziony, z bólem serca i żołądka Dominik stwierdził, iż musiał jednak zjeść go wcześniej…
Kolejnym niewątpliwym atutem jest zastosowane przez producenta praktycznych rozwiązań w przypadku opakowań. Umieszczenie miarki wewnątrz znacznie ułatwia precyzyjne napełnienie wodą. Zastosowanie strunowych zamknięć typu ZIP umożliwia bezproblemowe wielokrotne otwieranie i zamykanie opakowania.

Wczytuję galerię

Na koniec, nie moglibyśmy również nie wspomnieć o cenie liofilizowanego posiłku marki MX3 Aventure. Regularna cena u naszego sponsora – firmy 8a.pl wynosi 29 złotych za posiłek obiadowy, jednakże często sklep oferuje promocyjną cenę wynoszącą 23,78 złotych w zależności od wybranego posiłku. Wszystkie przedstawione pozytywny, w połączeniu z najbardziej atrakcyjną z dostępnych na rynku produktów liofilizowanych ceną, stawia naszym zdaniem francuskiego producenta wśród jego liderów. Z przyjemnością zabierzemy naszego „Francuza” na kolejną wyprawę aby wypróbować pozostałe, dotychczas nieodkryte przez nas smaki. Gorąco polecamy produkty MX3 Aventure.

W imieniu ekipy Polish Pamir Expedition
Dawid Grzybek